piątek, 31 grudnia 2010

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!!

Okres przedświąteczny spędziłam w szalonej gonitwie, praca, dom, przygotowania. Niestety  tak się stało że nie zdążyłam na czas zamieścić życzeń dla Was.
Święta spędziłam w cudownej rodzinnej atmosferze, w gronie najbliższych, pełnej  miłości, zapachu świerku, pierników.
W tym kończącym się roku  miło mi było gościć  w Waszych małych światach.
Za całego serca życzę Wam aby w nadchodzącym roku nie opuściła Was wena twórcza i przyszły rok owocował w jeszcze wspanialsze pełne serca, radości prace.


Życzę wszystkim
by przyszły rok był spokojny, bez niepotrzebnych zmartwień i wypełniony tym wszystkim czego same sobie życzycie.
Szczęśliwego Nowego Roku!!!!


Płoną sztuczne ognie, płynie muzyka
Idzie nowy rok, stary już umyka

Wiec wznieśmy puchary, tańczmy do rana

Niech los nam nie szczędzi kawioru i szampana

piątek, 3 grudnia 2010

Świąteczna wymianka cd...

Po powrocie z pracy czekała na mnie niespodzianka - dostałam paczuszkę ze świątecznej wymianki organizowanej przez Artnowa24.
Wylosowała mnie Asia z Mojej Chwili
Bardzo utalentowana młoda artystka, koniecznie musicie ja odwiedzić.
Obdarowała mnie wspaniałymi ozdobami śwątecznymi między innymi: materiałowymi bombkami, serduszkiem oraz przepięknym workiem,saszetką na chusteczki  i przepyszną czekoladą oraz kawą , którą właśnie popijam , przegryzając czekoladą.


czwartek, 2 grudnia 2010

Świeczniki

Czas świąteczny zapanował już na wszystkich blogach które "podczytuję". Zima zawładnęła  krajobraz i chyba tak szybko nie odpuści - ku uciesze naszych milusińskich, a dla nas kierowców jest istnym utrapieniem. Dopiero dziś w na naszym mieście w pełni odczuliśmy ten stan rzeczy. Śnieżyce jakoś do tej pory nas omijały, jak i inne kataklizmy, które w tym roku dały się we znaki rodakom w innych rejonach Polski. Dziś również i nas zasypało, do pracy jechałam w iście ślimaczym tempie, choć mam zimowe opony, nie odważyłam sie jechać szybciej niż 30-40 km na godz. Przez całe 7 km nie widziałam żadnego pługu ani  piaskarki (pewnie zima jak co roku ich zaskoczyła). Jutro czekają mnie jak i miliony innych rodaków podobne warunki:) ale co sie tu martwić jutro już weekend i  czeka mnie najwieksza frajda jaka może być zimą - czyli "z górki na pazurki" idę na sanki z moim synkiem. Wesołego weekendu i wam zyczę.

Ach, rozpisłam się o pogodzie a zapomniałam na[pisać o świecznikach.
U mnie jeszcze w pracach panuje  jesień, czego dowodem jest ten komplet świeczników w iście jesiennych barwach.

Na wymiankę świąteczną również zrobiłam świeczniki, lecz w barwach bardziej świątecznych. Mogę siejuż pochwalić co przygotowałam bo Janeczka  już otrzymała paczuszkę

poniedziałek, 29 listopada 2010

Wymiaka świąteczna

Jak pisałam wcześniej biorę udział w  Świątecznej wymiance. Wszystko już jest ukończone,  spakowane i przygotowane do wysłania. dziś w te pędy pobiegłam na pocztę by nadać paczkę.


Jak na razie mogę tylko tyle pokazać, by nie zdradzać zawartości przed osobą wylosowaną przeze mnie.
Ja już dotrze to wtedy pochwale się co wysłałam :)

niedziela, 28 listopada 2010

Mięciutkie Pierniczki dla zapracowanych

Od kąd mój synek skończył pierwszy rok mamy taką tradycję - pieczemy pierniczki dla Św. Mikołaja czyli na tak aby już były mięciutkie 6 grudnia ma Mikołajki. W tym roku jakoś tak wyszło że się spóźniliśmy i pierniczki by nie "dojrzały" do tego czasu, bo przepis , który stosowaliśmy od 7 lat ma tą wadę że pierniczki iękną dopiero po ok. 3 tygodniach po upieczeniu.
Poszperałam w internecie i znalazłam przepis idealny dla zapominalskich lub też inaczej mówiąc dla zapracowanych. Pierniczki są mięciutkie już po upieczeniu i gotowe do degustacji.

Troszkę zmodyfikowałam przepis który znalazłam:
MIĘKKIE PIERNICZKI
2 szkl. mąki
1 jako
3/4 szklanki cukru pudru
2 łyżki miodu
2 łyżeczki przyprawy do pierników
1 łyżeczka sody
25g świeżych drożdży
25g miękkiego masła
2-3 łyżeczek kakao
*lukier do ozdabiania
Mąkę przesiać z cukrem pudrem. Miód podgrzać i rozpuścić z nim przyprawę piernikowa, sodę i kakao.
Nie ma potrzeby robić rozczynu z drożdży. Drożdże rozkruszyć, dodać do mąki wraz z miodem i jajkiem i masłem, dokładnie wyrobić.Gdyby ciasto było zbyt suche pomimo dobrego wyrobienia , dodać odrobinę miodu. Ciasto nie musi leżakować, czy rosnąć. Można je od razu rozwałkować na okm1/2 cm i wykrawać kształty z foremek. ( lepiej by rozwałkowane  ciasto było odrobinę grubsze, ponieważ będzie bardziej miękkie.). Pierniczki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy w temp. 190 st C ok 10-13 min.

wtorek, 16 listopada 2010

Paczka dotarła :)

Zachwycona pracami Hani z  Konwalii Amelii postanowiłam sprawić sobie obrazek do mojego nowego salonu w technice pergamono. Jest  to wspaniała technika a Hania potrafi wyczarować cuda ze zwykłej kalki technicznej. Zamówiłam więc pracę, którą już wcześniej wykonywała- koroneczkę z napisem HOME.
Paczuszka wczoraj do mnie dotarła i ramka z koroneczką zaraz zawisła na ścianie w honorowym miejscu, oprócz pracy w paczce znalazłam jeszcze niespodziankę, zakładkę do ksiązki.
Dziękuję Ci Haniu, obie prace są prześliczne
*zdjęcia wykonane przez Hanię*- moje z racji okropnej deszczowej pogody nie wyszły tak ładnie

 Od teraz jestem szczęśliwą posiadaczką pracy w technice pergamono :)


piątek, 12 listopada 2010

Wianki

Dziś w wielkim skrócie, pomimo remontu który właśnie się zakończył nie próżnowałam ...wiłam wianki.
Choć spóźniony jest ten post, bo część z nich leży na grobach moich bliskich postanowiłam je opublikować.


z liści klonu

z szyszek



z sizalu

z kwiatów "kapusty"


 PS. Remont dobiegł końca, sprzątanie po nim również, niebawem przedstawię pokój przed i po remoncie

dziękuję za odwiedziny i komentarze
Miłego weekendu

czwartek, 21 października 2010

TOTALNy KATAKLIZM

Nie wiem co się dzieje ale wszystko sie wali. Od tygodnia mam remont w dużym pokoju, bałagan jest straszny. Jak tylko wracam z pracy do domu od razu biorę się za porządki. Zamiatanie, mycie podłogi i jeszcze raz mycie i końca niema. Do tego to właśnie od początku remontu jestem jestem bez telewizora, nie wiem co się w bożym świecie dzieje, tyle tylko co w pracy dorwę sie do netu i nadrabiam zaległości w wiadomościach. I tak nie do końca fajnie miało się ciągnąć przez 3 tygodnie. Wieczorem siadaliśmy wszyscy przed kompem (w senie ja i synuś, bo mąż na 2 zmianie) i oglądaliśmy sobie filmy familijne i bajki na kompie, czasem przeleciała szybciutko po waszych blogach i tak się toczyło.... Do dzisiaj.... kiedy to właśnie dowiedziałam się że komputer nam "zdechł", jakiś wirus go zaatakował, podobno już wczoraj były kłopoty, ale mężuś dał sobie z tym jakoś radę. Dziś rano natomiast wszystko padło....
Tak wiec jestem uziemiona totalnie, pozostaje jedynie radio...
Nie zaraz jest jeszcze jedna alternatywa, przecież mogę wyjąć telewizor z kartona i pociągnąć kabel antenowy ( raczej nie możliwe, jestem a-techniczna, czyli po prostu nie znam się na tym). A zresztą jak byśmy się pomieścili w tych dwóch maleńkich pokojach z tak dużym telewizorem. Nic to trzeba zacisnąć zęby i czekać na koniec remontu. A tu on się jakoś nie zanosi. Za tydzień przyjdzie zamówiony stół i krzesła, a pokój jeszcze w "proszku", a fachowcy się śmieją i mówią że marne szanse, choć umawialiśmy się na 3 tygodnie bałaganu.
Pocieszające jest to, że jak będzie już gotowy to będzie wyglądał tak jak sobie wymarzyłam....
Jak skończymy to pokażę fotki ( jeśli komputer naprawimy)
więc na razie 


PS. dziękuję za komentarze oraz tak liczne odwiedziny

pozdrawiam cieplutko w te pochmurną środę

piątek, 15 października 2010

Pomysł na fajną zabawę

Jeszcze troszkę się waham czy wziąć udział w tej zabawie ale polecam innym
proszę zerknąć na tą stronę
Komu prezent??
Prawda że fajna zabawa?

EDIT:
No i zapisałam się, teraz czekam na losowanie, zobaczymy co się wydarzy.
Mam tylko obawę czy sprostam wymaganiom wylosowanej osoby, ale tylko taką malutką obawę :)

sobota, 9 października 2010

Dla małych pasjonatów książek..

Przychodzi taki czas gdy dzieci już są na tyle samodzielne i ciekawe świata, że zaczynają czytać samemu. Oczywiście wieczorne czytanie bajek przez rodzica jest jak najbardziej wskazane, a przede wszystkim mile widziane przez pociechę. Mój synek jak tylko skończył  pierwszą klasę wziął się za czytanie, i tonie takich zwyczajnych króciutkich opowieści, wziął się za czytanie poważnych bajek jak np. Baśnie Andersena, "Przygody Filonka bez ogonka" Gosta Knutsona, czy nawet "Awantura o Basie" Kornela Makuszyńskiego.Dwie ostatnie oraz "Dzikie łabędzie" Andersena były nawet wakacyjnymi lekturami nieobowiązkowymi, dla dzieci z naszej szkoły.Choć mój synek twierdził, że trzeba je przeczytać "koniecznie"  Nie miałam serca zmuszać dziecko do codziennego czytania w wakacje, by zdążyć je ukończyć przed pierwszym dzwonkiem w szkole. Udało mu się tylko zakończyć "Dzikie Łabędzie"- co bardzo mnie ucieszyło. Teraz wiem, że zadanie wyznaczone przez dyrekcję szkoły miało głębszy sens. Choć na początku byłam zdumiona, jak 8 latek może przeczytać 3 grube opowiadania w 2 miesiące, przecież dzieci wyjeżdżają, a po za tym muszą korzystać z pogody i nie w głowie im czytanie. To zadanie miało na celu "zarażenia" dzieci pasją czytania - i w naszym przypadku to się udało :) Synek teraz często zagląda do książek. W nagrodę i dla zachęty postanowiłam zrobić mu zakładkę do książki.
Bardzo mu się spodobał motyw .....
W tej chwili czyta "Akademie Pana Kleksa" Jana Brzechwy, co jest najważniejsze szuka porównań między opowiadaniem a filmem, który obejrzał kilka tygodni temu.....

Tak się złożyło że Damian dostał zaproszenie na urodziny do koleżanki z klasy. I jaki miał być prezent? Oczywiście książka. Wybraliśmy jej wiersze Wandy Chotomskiej pt.: "Kołysanki dla Zuzanki",  tak fajnie się złożyło że dziewczynka ma na imię Zuzia. Uzupełnieniem prezentu miała być zakładka  zrobiona w całości samodzielnie przez mojego synka...
oto ona tadam...

Dopełnieniem prezentu był duży cukrowy lizak w kształcie róży ( taki jak za mojego dzieciństwa, z klarowanego cukru) oraz uśmiech  dziecka...



Pozdrawiam wszystkich odwiedzających i miłej soboty życzę

poniedziałek, 27 września 2010

Całkiem miły dzień

Niestety już po urlopie, wszystko co dobre szybko się kończy.
Wróciłam do pracy pełna obaw co zastanę, ale nie było tak źle prawie żadnych zaległości, tylko bieżące sprawy. Osoba, która mnie zastępowała nawet nieźle się spisała.
Dzień w pracy minął mi błyskawicznie, i wracałam do domu w świetnym humorze.
Nawet pogoda nie jest wstanie mi go zepsuć, i mam nadzieję że tak już pozostanie do późnego wieczora.... gdy mężuś wróci z pracy, a ja mu podam gorący obiad ( choć późnym wieczorkiem będzie to raczej kolacja) usiądziemy przy lampce wina i porozmawiamy o minionym dniu.
Dziecko dopilnowane z lekcjami, i po kolacji zajmuje się swoimi sprawami.... a ja.... mogę poszperać w necie i uzupełnić wpisy na blogu :)


Choć dziś pogoda nie była zbyt idealna do robienia fotek ja podjęłam to wyzwanie i obcykałam moje ostatnie dzieła czyli takie tam ŚWIECZNIKI
Niestety jakość zdjęć nie najlepsza ale co tam wklejam




wtorek, 21 września 2010

Jesienne Róże, zamek i potrawka z grzybów

Weekend minął mi niepostrzeżenie, choć dalej cieszę się "wolnością" pod tytułem urlop. Wreszcie odpocznę po intensywnym początki września, i nadrobię zaległości w decu ( ma kilka nie skończonych prac czekających na ostateczne wyszlifowanie).
Po sobotnich sprawunkach wybrałam się z synkiem na spacer do parku. Liście powoli zaczynają opadać, choć nie nabrały jeszcze czerwono żółtych barw. Trzeba będzie jeszcze poczekać na "kąpiele" czyli popularne tarzanie się w liściach, które jest naszą ulubioną zabawą jesienią.

Udało mi się nazbierać zielono-brązowych liści klonu, całkiem pokaźny bukiecik... z którego uwiłam sporą ilość jesiennych klonowych róż.


Wieczory teraz zapadają coraz szybciej, trzeba radzić sobie z nudą i zająć czymś dzieciaki. Mój twórczy synek zawsze znajdzie coś by mnie odciągnąć od moich robótek by wspólnie coś "zmajstrować". Kupiliśmy niedawno po raz pierwszy fajny magazyn dla dzieci i ich rodziców do wspólnej kreatywnej zabawy.
Bardzo fajna sprawa, umożliwiająca rozwój manualny dzieciom.
Przy mojej niewielkiej pomocy, w znacznej mierze adoracji niż pomocy mój 8 latek wykonał własnoręcznie zamek. po raz pierwszy używał nożyka do wycinania, więc otwory nie są może zbyt precyzyjne, ale jaka satysfakcja z ukończonego dzieła....... bezcenne!


W dalszym ciągu u mnie grzybowo. Mąż mój znosi niezliczone ich ilości.Teraz również pasteryzuję słoiki z potrawką grzybową. Świetnie smakuje na zimno jak i na gorąco po podgrzaniu. Może nie wygląda zbyt apetycznie ale smak w zupełności to rekompensuje.
A to przepis na pyszną potrawkę z grzybów:

1,5 kg grzybów
0,5 szkl. octu
0,5 szkl wody
4 cebule
3 łyżki stołowe cukru
ziele angielskie, listek laurowy, pieprz
1 koncentrat pomidorowy
Grzyby pokroić w paski i odgotować, cebule pokroić w grubą kostkę i zeszklić na oleju.
Pozostałe składniki połączyć z grzybami, wymieszać i przełożyć do słoików.
Pasteryzować 1 godzinę.

SMACZNEGO

poniedziałek, 13 września 2010

Skarby jesieni

Jesień to przepiękna pora roku mieni się złotymi czerwonymi barwami.Ta prawdziwa nasza polska złota jeszcze nie zagościła u nas ale już możemy cieszyć się jej darami. Wybraliśmy się w sobotę i niedzielę na spacer do lasu pt. "Grzybobranie".
Owszem grzybów na potęgę ale ale grzybiarzy również niezliczona ilość. Nie sprawia mi zbytniej przyjemności zbieranie grzybów w tak licznym gronie.
Las przepiękny i obfitował w podgrzybki ale po namowach pojechaliśmy w bardziej opustoszałe miejsce i to był strzał w 10.
Trafiliśmy w miejsce nad jeziorem gdzie w ciągu kilkunastu minut zebraliśmy ok 40 prawdziwków. Ten wspaniały las obfitował tylko w te wspaniałe grzyby ponieważ ni znaleźliśmy innych gatunków.
 Udało mi się uwiecznić te wspaniałe okazy.
Teraz nawleczone na nitki suszą się nad gazem wydzielając piękną borowikową woń


Pogoda na grzybobranie była wręcz wymarzona, ale już wiem, i mimo wcześniejszych doświadczeń, zdradliwa dla moje go gardła i nosa. Nie po raz pierwszy już się to zdarza, po takim wypadzie dopada mnie jakieś choróbsko i muszę się zmaga cz cieknącym nosem, łzami w oczach, o okropną chrypką - jak po 3 dniowej balandze:). ale mimo wszystko weekend zaliczam do udanych, na łonie natury i polecam takie wypady po za miasto...

****************

A teraz z innej beczki..
witam serdecznie kasiuleczkę i Agnieszkę - dwie pierwsze obserwatorki moich "wypocin" jest mi niezmiernie miło gościć Was u siebie, tym bardziej iż teraz wiem że nie pisze tego tylko dla siebie

sobota, 4 września 2010

Na specjalne życzenie

W ubiegłym tygodniu między pracą, codziennymi zajęciami w domu i bieganiem na treningi z pociechą dla relaksu siadałam przy maszynie i szyłam, szyłam i szyłam....

Synek mój jeszcze przed obozem czyli na początku sierpnia złożył zamówienie na nową podusię do snu. Jakoś nie mogłam znaleźć odpowiedniego materiału na tą przytulankę, a stara ledwo już utrzymywała się w całości , aż w końcu przetarła się tu i ówdzie... Czym prędzej pobiegłam do sklepu z tkaninami, niestety w moim mieście w tych sklepach jest totalna bieda, nigdy nie ma tego czego się potrzebuje. W końcu coś wyszperałam, może nie jest to wzór dla 8 latka ale do spania jak najbardziej sie nada. Podusia miała być "prawie" taka sama jak ta wysłużona  ( najlepiej z miśkami) -którą dostał od babci. Miśki są , wielkość podobna, dziecko zadowolone, a wiec chyba sprostałam temu zamówieniu.... :)


Oprócz podusi uszyłam i ozdobiłam całą masę pachnących  woreczków na lawendę z motywami, swojskimi- lawendowymi, aż  po romantyczne -różane

środa, 25 sierpnia 2010

Romantycznie

Ostatnio z zapałem szyję, szyję i szyję.....
Tym razem wzięło mnie na romantyczny  komplecik różany. W pełni tego słowa znaczeniu, ponieważ jest wypełniony potpouri o zapachu róży.
A oto różane serce oraz woreczek 

wtorek, 17 sierpnia 2010

Prezent dla Marii

Choć upłynęło już kilka dni od 15 sierpnia czyli imienin Marii dopiero teraz udało mi dostać do komputera by pochwalić sie moją ostatnia szkatułką.

Początkowo prezentem dla mojej teściowej, bo to o niej mowa, miały być romantyczne, zapachowe woreczki z potpourri o zapachu róży. Mając problemy z maszyną, o których czytałyście w ostatnim poście myślałam że nie zdążę z ich uszyciem, a  prezentem imieninowym będą tylko kwiaty. 
Maż mój wpadł na genialny pomysł ( a raczej złożył zamówienie) abym zrobiła jeszcze jedną szkatułkę techniką decoupage. Tym razem na większą biżuterię. Koniecznie musiało być białe- pasujące do białej sypialni.
Nie do końca podobał mi się ten pomysł i troszkę sie obawiałam jak to wyjdzie, przełamanie białego spękaniami. ale wyszło całkiem ładnie ( w moim odczuciu, i mam nadzieję że w obdarowanej także).

Do tego uszyłam 3 proste woreczki, ozdobiłam tym samym motywem , by stanowiły komplet ze szkatułką

a tak prezentują się razem
roztaczają teraz piękną różaną woń